niedziela, 16 marca 2014

Karnawał Graczy Blogerów #6 Część pierwsza - płeć growa

Ponieważ przypomniałem sobie o karnawale wczoraj wieczorem, wstawiam dziś część pierwszą, traktującą o płci wirtualnej. Na dniach powinna się znaleźć część druga o tym aspekcie w świecie rzeczywistym.

Płeć, sex, gender. Słowa, które wzbudzają ostatnio wiele emocji. Weszliśmy w epokę, w której płeć jest rozumiana na wiele różnych sposobów: kulturowa, biologiczna. A czy możemy w jakiś sposób mówić o płci growej? Jeśli tak, to w jakich aspektach?

Przyjmijmy, że obok różnych rodzajów płci postawimy płeć grową (wirtualną?). Jak ją ugryźć?  Pobawmy się z tym trochę i puśćmy wodze fantazji. Wydaje mi się, że można takową podzielić na parę różnych odłamów.

Płeć bohaterska.



W wielu grach, zwykle RPG, możemy wybrać sobie, koło klasy i rasy, płeć naszej postaci. Głównego bohatera gry, z naszej perspektywy. Może być to pan lub pani. Czy poczujemy transseksualny zew, gdy zagramy odmienną płcią? Szczerze wątpię. Dla przykładu weźmy grę akcji. Przyjrzyjmy się w tym przypadku Larze Croft. Jest bohaterką, którą sterujemy, ale z którą absolutnie się nie utożsamiamy. Sądzę raczej, że sprawujemy nad nią pieczę, opiekujemy się panią archeolog, żeby odkryła co trzeba, pozbyła się oprychów i była szczęśliwa. W żadnym przypadku nie identyfikujemy się (przynajmniej w większości przypadków) z Larą. Z tego co mi wiadomo panie również nie traktują Lary jako swojego odpowiednika w świecie wirtualnym. Zboczyłem jednak zbytnio na gry akcji i za mało w tym rpg. Myślę, że jeżeli decydujemy się na granie postacią żeńską, lub męską w przypadku pań, to robimy to po to by urozmaicić rozgrywkę. Zdarza się, że podejmujemy takie wyzwanie, bo dzięki temu będziemy mieli możliwość odkryć nowe partie dialogowe czy romanse (ach ME i DA). Podobną sytuację mamy w LoLu, przecież zdarzyć się może, że gramy Ashe, bo lubimy jej skille, a nie dlatego, że chcemy pobiegać babką po lesie.
Myślę, że taka płeć nie ma racji bytu. Szybciej nazwałbym ją płcią wirtualną, jeśli już  naukowcy ludologii lubiący gender mogli trochę poanalizować.

Mało który gracz identyfikuje się z Larą.

Płeć tytułowa


Ten rodzaj płci jest straszny i się na niego nie godzę, ale musimy się go podjąć dla dobra karnawału. Tytuł dla płci. Może przedstawię to na przykładzie. Stereotypowo wiadomo, że chłopcy lubią strzelać. Nikt nie zaprzeczy, że taki stereotyp słyszał, patyki w piaskownicy imitujące spluwy, to najlepsza zabawa na podwórku. Dodajmy do tego niebieskie hiperseksualne kobiety, trochę technologii i mamy Mass Effect. Jest super, BioWare się cieszy, że chłopcy się cieszą. Chwilę później na rynek wychodzi DA. Gra w nieco innym klimacie, ale mamy miecze, są smoki, jest fajnie. I co się dzieje! Kobiety lubią grać w DA. BioWare wpada wtedy na genialny pomysł (to tylko spekulacje), żeby zrobić grę przeznaczoną bardziej dla dziewczynek. I tak jak w pierwszej części mieliśmy krwiste, konkretne charaktery naszych towarzyszy, tak w drugiej dostajemy parę mazgajów, którzy nie mają szczególnie nic do powiedzenia. Ba, BW poszło dalej, i tak jak w Początku mogliśmy mieć romans z 3 postaciami, w tym jedną tej samej płci, tak w DA2, możemy pójść, po odpowiednich pertraktacjach, do łóżka z każdym z kim jest możliwość, bo wszyscy są biseksualni. I jeszcze nie zapominajmy o prezencie dla yaoistek, podczas sceny zbliżenia, Fenrisem rzuca się o ścianę. (gdy gra się she Hawke, wygląda to idiotycznie).

BioWare lubi eksperymentować z różnymi rodzajami growej płci.

Płeć towarzyska


W wirtualnych światach często spotykamy różne istoty ras wszelakich. Czy można zastanawiać się nad ich płcią? Ano można. I znów będę mówił o DA. W pierwszej części serii, mieliśmy możliwość podróżowania z najciekawszą postacią całej serii – Morrigan. Była to zimna, wyniosła suka, która chciała się z nami przespać przed walką z arcydemonem. Wystarczy jednozdaniowy opis, by zobaczyć, że jest to postać ciekawa i warta poznania. Co więcej w części pierwszej nawet przypadkowo napotkane kobiety wydawały się silne: Wielebna Matka w Lothering, Leliana, Królowa Anora. Wszystkie te osoby były silnymi niezależnymi kobietami z własnymi celami i przesłaniami do ich realizacji.

W drugiej części dostaliśmy kobiety (i w ogóle postacie) skrajnie bezpłciowe lub szalone. Nawet nie warto tego zestawiać z częścią poprzednią. Mamy tu dwie szalone kobiety, czyli Meredith i Komtur Martel, mężczyźni też nie mają porywającego charakteru (lub też są szaleni: Anders/Justynian, Pierwszy Zaklinacz). Jedyną postacią, która rokuje jest Flemeth, ale ileż my ją widzimy? 10 minut? Gdy odlatuje, po rytuale przy dalijskim ołtarzy smętnie obserwuje jej niknący między górami ogon. Owszem trudniej jest pójść z kimś do łóżka, no chyba, że mówimy o Izabeli.  

Ale, żeby nie wyszło, że hejtuję, wstawiam piosenkę z DA2

Podsumowując, stereotyp w kulturze jest i się go nie pozbędziemy, ot tak. Musimy stopniowo, powoli wprowadzać zmiany. Odpowiadając na pytanie główne czy płeć w grze jest ważna odpowiadam bez wahania – tak, jest ważna. Ale nie stricte płeć gracza. Płcie wszelakie, płeć gry, bohatera, NCPów, współgraczy. Nie myślmy klatkowo, rozszerzmy nieco swój horyzont pojmowania i spójrzmy na temat z szerszej perspektywy.

Dodam, że uwielbiam Dragon Age: Początek za podejście do płci (i nie tylko dlatego). Można w tej grze znaleźć każdy z wyżej wymienionych rodzajów, przemyśleć, poanalizować.  Każda z płci ma swoich konkretnych i mniej konkretnych bohaterów. Tam wszystko jest na swoim miejscu.

I na koniec. Często czytam, że słowo gracz jest rodzaju męskiego. Cóż, to prawda. Nie zapominajcie jednak, że gra to zawsze rodzaj żeński!

Gra to kobieta.

2 komentarze:

  1. Ciekawa rzecz, zwłaszcza o graniu postacią kobiecą. Sam, gdy tylko mam wybór, często wybieram właśnie granie kobietą. Raz, że to fajnie urozmaica rozgrywkę, dwa, że bardzo lubię niezależne, silne kobiety i takie mogę w grach poprowadzić. I tym sposobem, np. zamiast pana Shepharda mam panią Shephard w "Mass Effect".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię grać kobietą, w takim przypadku bardziej zwracam uwagę na rozrywkę, czy fabułę. W pewnym sensie odrywam się w jakimś stopniu od świata wirtualnego, nie jest on wtedy tak absorbujący. Nie identyfikuję się z moją postacią, tak bardzo, jak bym to robił, gdyby była mężczyzną.
      Co do konkretnych przykładów, to mam tak w DA, częściej gram Szarą Strażniczką niźli Strażnikiem. Lubię postaci kobiece w tej grze i dobrze steruję mi się jedną z nich. Chociaż lepsze wątki romansowe mają mężczyźni ;)

      Usuń