W zeszłym
tygodniu przerobiliśmy renesans Disneya od Małej Syrenki do Króla Lwa, czyli okres
od roku 1989 do 1994. Dobrnęliśmy tym samym do momentu kulminacyjnego złotego
okresu, teraz będziemy zauważać tendencję spadkową. Zbadaliśmy aspekt muzyczny,
który okazał się szalenie istotny, ponieważ przywrócił bajki wujka Disneya do
Oscarowych łask. Jednak kontynuujmy nasze rozważania.
Alan Menken
pozazdrościł koledze Zimmerowi i zaczął
kombinować, i tak jak z początku wychodziło mu to nieźle, tak im dalej tym
gorzej. Na szczęści ścieżka dźwiękowa do Pocahontas była tworzona jeszcze przed
zgapieniem koncepcji Zimmera.
Po bajkowych podróżach
po Europie, Bliskim Wschodzie i Afryce czas przenieść się do Ameryki –
nowoodkrytego kontynentu, gdzie poszukiwacze przygód ze starego lądu przybywają
w poszukiwaniu złota.
Pocahontas to chyba najcieplej
wspominana w Polsce bajka ze Złotego Okresu. Jej premiera na świecie odbyła się
w czerwcu 1995 roku, a po pięciu
miesiącach i nagraniu doskonałego dubbingu trafiła i do naszych kin. Nie wiem
czy mam pisać o jej niezaprzeczalnych zaletach? Każdy przecież doskonale
pamięta słowa Kolorowego wiatru.
Muzyka jest tu bezapelacyjnie doskonała, więc trudno, żeby i za ten film, wspominany
już wielokrotnie Alan nie otrzymał dwóch Oscarów.
Wiem, że z
tego filmu powinna znaleźć się tu oscarowa piosenka, ale uważam, że 'Dzicy są' jest ciekawsza, ponieważ ma
więcej chórów, pauzy, drugie głosy itp.
Powoli żegnamy
się z czerwienią dywanów, złotem oscarowych statuetek i znaczną ilością
pochwał, a nad naszym ukochanym studiem zaczynają wisieć czarne chmury…
W 1996 roku do
kin trafia Dzwonnik z Notre Dame. Już
w pierwszej sekundzie filmu możemy usłyszeć połączenie geniuszu Menkena z
koncepcją Zimmera. Słyszymy chór śpiewający chorał gregoriański, albo coś w tym
klimacie. Jest to bardzo adekwatne do murów paryskiej świątyni i w całym filmie
brzmi bardzo wzniośle, nadaje scenom patosu i wszystko byłoby fajnie, ale nie
przekonało to Akademii Filmowej.
Taka muzyka w
połączeniu z często strasznymi scenami dała efekt, którego małe dzieci się
bały. Posypały się przez to gromy na wytwórnię. Do dziś możemy przeczytać na
filmwebie dyskusje nadopiekuńczych rodziców piszących o straszności tego filmu
i nieadekwatności dla dzieci. Nie spieram się z nimi, dla dzieci poniżej
pewnego wieku może być to bajka straszna, ale każdy rodzic powinien to oceniać
sam, a nie wdawać się w dyskusje na portalu filmowym, przepraszam za dygresję, już wracam do tematu.
Dzwonnik miał jednak wielu fanów w
postaci dzieci starszych, które wychowały się na poprzednich produkcjach
Disneya. Była to w końcu bajka bardzo ładnie narysowana, muzykę miała ładną, a
i historia była ciekawsza niżli poprzednie. Tym samym z historią o Quasimodzie
nie było tak źle, najgorsze nadeszło rok później.
Herkules – bajka, która w roku premiery
była ogłoszona najgorszą bajką w historii wytwórni, nie typowano jej do żadnych
nagród. Była absolutnym kryzysem, ponieważ krytycy nie zauważyli pewnych zmian,
które dziś już widać bardzo wyraźnie.
A jednak bajka
o mitologicznym herosie nawet dziś zostawia wiele do życzenia. Przede wszystkim
ta paskudna kreska, która jednym zawijasem określała paznokcie, stawy, sutki i
w ogóle wszystko. Po drugie gospel. Kto wpadł na pomysł połączenia takiej
muzyki z greckim antykiem?! Alan Menken. Jego świetność wróci dopiero w naszych
czasach.
Nie bądźmy
jednak aż tak surowi. Muzyka jest ciekawa i wierzcie lub nie, ale jest jedną z
najbardziej lubianych ścieżek dźwiękowych Disneya. A dlaczego? A dlatego, że bardzo
dobrze prosperuje bez filmu. Gospel możemy posłuchać sprzątając, czy gotując
obiad. Tu zauważamy, że muzyka może nie pasować do filmu, a mimo tego być
bardzo dobra. Po którymś obejrzeniu widz nie zwróci już uwagi na gospel przy
Panteonie, a będzie razem z muzami przyśpiewywał Od zera do bohatera.
O tym dlaczego
Herkules był tak hejtowany kiedy indziej, bo to szalenie interesujące, ale
długo można byłoby pisać.
Kolejnym, już
przedostatnim hitem Disneyowego renesansu jest opowieść o dziewczynie
przebranej za chłopca – Mulan. Bajka, w której już wyraźnie czuć znak czasów.
Historia nie jest jednowątkowa, nie polega na zdobyciu względów księcia lub
księżniczki. Tutaj już problem jest bardziej złożony: wojna, choroba ojca,
niechęć do małżeństwa, nieposłuszeństwo i wiele innych tematów składających się
na całą fabułę.
Mamy zabawnego
smoka i dynamiczną akcję, ładne kreski, trochę Chin. Jednak mimo, iż przemiany
już następowały wiele osób jeszcze ich nie rozumiało. Często widać było niechęć
do takiego kina dla dzieci. Mimo to Mulan zdobyła parę nagród, nie byłe jednak
one tak ważne jak na początku dekady.
Ostatnim
filmem w naszym zestawieniu jest Tarzan. Bajka, która praktycznie jest zupełnie
inna niż te z początku naszej zeszłotygodniowej notki. Tutaj zmiany już
nastąpiły w stopniu znacznym. Mamy mężczyznę wychowanego przez małpy,
jeżdżącego po gałęziach jak Legolas na tarczy. Jest parę złych charakterów. I tutaj
już mamy całkiem inną poetykę. Mamy dwie frakcje - ludzi i zwierząt. W każdej
są dobre i złe charaktery.
Film ten
dostał ostatniego w naszym zestawieniu Oscara. Oczywiście za najlepszą
piosenkę. Phil Collins stanął na wysokości zadania i pozwolił odejść
renesansowym bajkom Disneya z podniesioną głową.
I tak kończy
się dzisiejsza telegraficzna teoria. Macie już jakiś pogląd na to jak
prosperował Disney w swoim najlepszym okresie. Na konkretnych tytułach będę się
skupiał przy innych okazjach.
Dobrego wolnego poniedziałku!
Blog dodaję do obserwowanych. I tylko tak zapytam - będzie coś o Atlantis: The Lost Empire? To chyba jedna z najmniej docenionych animacji Disney'a, a w niektórych kręgach (m.in. blogosferze, w której się obracam) to pozycja totalnie kultowa, bardzo zresztą słusznie.
OdpowiedzUsuńI dłuższe notki poproszę. Człowiek ledwo zaczął czytać, a to już koniec.
Atlantyda to ciekawy temat do rozważań, ta jej specyficzna kreska, intrygująca fabuła. Dlaczego jest traktowana po macoszemu i tak dalej i tak dalej. Odpowiedzi są czasem zaskakujące. Ale już konkretnie odpowiadając na Twoje pytanie, to owszem zamierzam poświęcić Atlantydzie notkę. Może nawet parę.
UsuńCo do długości notek, to Telegraficzna Teoria ma mieć to do siebie, by być krótką. Bo o tym całym Złotym Okresie Disneya i książki mogłyby powstawać. To jest takie konieczne minimum, żeby mieć jakiś ogląd na sprawę.
Czekam na moment, aż dojdziesz do nowszych produkcji, gdyż owe też mają parę kilka bardzo porządnych ścieżek dźwiękowych, zarówno tych przezabawnych w swoich, czasem nie do końca możliwych do wychwycenia dla dzieci, tekstach, jak i tych "zwyczajnie" ładnych. Moim zdaniem, bardzo często to właśnie teksty piosenek nadają im tę wspaniałą, niepowtarzalną atmosferę.
OdpowiedzUsuńMam pytanie, czy zamierzasz zajmować się tylko muzyką, czy także np. błyskotliwymi dialogami lub dokładniejszym analizom sytuacji ukazanych w filmach Disneya (np. tło historyczne). No właśnie, to wiążę się z moim drugim pytaniem. Czy tylko Disney? Czy pojawi się coś odnośnie produkcji Dream Works'a (nie zapominajmy, o cudownych ścieżkach z "Księcia Egiptu" czy innych cudeniek tej wytwórni)?
Zapowiada się całkiem przyjemnie. Będę zaglądać. Uszanowanko.
Nie, nie zamierzam zajmować się wyłącznie muzyką, wtedy nie byłoby zabawy. Każda bajka to ogromne źródło dialogów, historii, wątków pobocznych, bohaterów i innych tym podobnych rzeczy, którymi można się zająć.
UsuńJeśli chodzi o drugie pytanie, to nie nie tylko Disney, ale i Dream Works czy 20th Century Fox. Każda z wytwórni ma swój własny styl, od każdej możemy wymagać czegoś innego.
Cieszę się, że rokowania są pozytywne. Uszanowanko.